Redaktorski pojedynek: Czy Śląsk Wrocław utrzyma się w Ekstraklasie?

22.12.2024 (12:00) | Adam Mokrzycki | skomentuj (0)

Wracamy do #PojedynekŚląsknetowy. W tej odsłonie skonfrontują się ze sobą debiutanci – Jan Pindral i Patryk Skrzydłowski. Tematem dyskusji jest to, czy wicemistrz Polski utrzyma się w Ekstraklasie.

Ideą cyklu jest zestawienie dwóch przeciwstawnych wizji w danym temacie i sprawdzić, do której opinii jesteście bardziej przekonani.

Przed Śląskiem jedno z najtrudniejszych wyzwań w XXI wieku. Wrocławianie są czerwoną latarnią ligi i ich ostatnie występy prowadzą do wniosku, że są już jedną nogą w I lidze. Aby druga noga również nie znalazła się na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej, piłkarze przyodziewający zielono-biało-czerwone barwy będą musieli zagrać fenomenalną rundę wiosenną. Czy to im się uda? Nasi redaktorzy mają odmienne zdanie.

Pindral jest zdania, że WKS-owi uda się zapewnić byt w najwyższej klasie rozgrywkowej na kolejny sezon, natomiast Skrzydłowski uważa odwrotnie i nie widzi zbyt wielu przesłanek, aby misja pt. „Uratować Ekstraklasę we Wrocławiu” się powiodła. Oto ich argumenty.

JAN PINDRAL

Aktualnie Śląsk znajduje się w dramatycznej sytuacji. Na półmetku sezonu ma na swoim koncie tylko jedno zwycięstwo i zamyka tabelę z dorobkiem zaledwie 10 punktów. Niemniej jednak moim zdaniem wrocławianie utrzymają się w Ekstraklasie.

Nowy trener będzie dysponował kadrą, która może nie należy do najlepszych w lidze, ale z pewnością ma potencjał, by rywalizować na poziomie górnej części tabeli. Można mieć zastrzeżenia do wielu piłkarzy WKS-u, ale jest jeden, który wyróżnia się na tle całej ligi. Mowa o Petrze Schwarzu, który ma na swoim koncie pięć asyst (drugi wynik w lidze), 46 kluczowych podań (najlepszy wynik w lidze), 46 celnych dośrodkowań (najlepszy wynik w lidze) i średnio 11,07 przebiegniętych kilometrów w meczu (piąty wynik w lidze).

Jeśli tacy gracze, jak Rafał Leszczyński, Aleks Petkow, Peter Pokorny i Piotr Samiec-Talar wrócą do formy, którą prezentowali w wicemistrzowskim sezonie, kibice Trójkolorowych mogą być dobrej myśli, jeśli chodzi o pozostanie w najwyższej klasie rozgrywkowej w kolejnym roku.

Dodatkowo przed wrocławskim klubem zimowe okno transferowe, w którym zapowiedziano transfery gotówkowe. Mają one na celu natychmiastowe wzmocnienie składu i poprawę wyników drużyny.

Problemem wciąż pozostaje mentalność piłkarzy. Wydaje się, że brak wiary w sukces i spadek morali po nieudanych meczach sprawiają, że drużyna nie potrafi odwracać losów spotkań i za szybko się poddaje. Wojskowi jako pierwsi stracili gola w 10 ligowych spotkaniach i tylko trzy z tych pojedynków zdołali zremisować, żaden z nich nie zakończył się przechyleniem, szali zwycięstwa na swoją stronę. Po raz pierwszy w tym sezonie Ekstraklasy zielono-biało-czerwoni objęli prowadzenie dopiero w 10. kolejce przeciwko Motorowi w Lublinie, po czym ostatecznie przegrali rzutem na taśmę 1:2 (1:0). Oprócz tego pierwsi strzelili gola jeszcze w trzech meczach: odpowiednio z Cracovią (porażka 2:4 (2:1)), Stalą Mielec (jedyne zwycięstwo 2:1 (2:0)), Jagiellonią Białystok (remis 2:2 (1:1)) i Radomiakiem Radom (porażka 1:2 (1:0)).

Przyjście nowego trenera i obóz przygotowawczy mogą to odmienić i znowu zobaczymy drużynę z poprzedniego sezonu.

Zmiana trenera często działa mobilizująco na zespół, co mogliśmy zobaczyć we wspomnianym pojedynku w Białymstoku z mistrzem Polski. Zawodnicy chcą udowodnić swoją wartość nowemu szkoleniowcowi, co może przynieść poprawę wyników w krótkim czasie. Jeśli nowy trener odpowiednio zmotywuje drużynę i wprowadzi nową strategię, Wojskowi mogą zacząć punktować bardziej regularnie.

Na koniec, w przeszłości zawodnicy ze stolicy Dolnego Śląska znajdowali się w podobnych problemach, ale udawało się im wychodzić z kryzysu. Dodatkowo Trójkolorowi cały czas mogą liczyć na wsparcie swoich wiernych kibiców, którzy w trudnych momentach potrafią zmotywować ich jako 12. zawodnik. Dobre występy na własnym stadionie mogą stać się fundamentem do odbudowy pozycji w tabeli i ostatecznego utrzymania się w lidze.

PATRYK SKRZYDŁOWSKI

Ostatnia drużyna w tabeli z dorobkiem jedynie 10 punktów na koncie, jedno zwycięstwo w rudzie jesiennej, brak skutecznego napastnika, jedynie dobrze pressujący, błędy w letnim okienku transferowym, pozbycie się trzech filarów drużyny z poprzedniego sezonu – dlatego moim zdaniem wrocławianie spadną z Ekstraklasy.

Największymi problemami Trójkolorowych jest tworzenie sytuacji, skromna liczba zdobytych bramek oraz podupadająca mentalność. Wydawało się, że to ostatnie nie będzie problemem, ponieważ w klubie był Jacek Magiera, czyli trener, który jest uważany za jednego z lepszych psychologów wśród polskich szkoleniowców.

Natomiast co do pierwszych dwóch kłopotów, to one mnie w ogóle nie zaskoczyły. Jeśli z drużyny wyciągasz trzech zawodników (Erika Exposito, Matiasa Nahuela Leivę i Patricka Olsena), którzy byli jednymi z głównych architektów, a w ich miejsce ściągasz Sebastiana Musiolika, który w swoim najlepszym sezonie zanotował siedem trafień, Juniora Flora Eyambę, który z seniorskim futbolem nie miał poważnej styczności czy nieokrzesanego młodzieżowca Filipa Rejczyka, to nie można się dziwić nieuniknionemu regresowi.

Do wszystkich „wzmocnień” przeprowadzonych w letnim okienku transferowym można mieć zastrzeżenia. Nie pomogło również pożegnanie się z jedynymi wówczas nominalnymi bocznymi obrońcami Patrykiem Janasikiem i Martinem Konczkowskim.

Aby się utrzymać w Ekstraklasie, Trójkolorowi muszą zacząć punktować na poziomie 2,2 pkt/mecz oraz liczyć na to, że bezpośredni rywale o utrzymanie będą się potykać. Warto zaznaczyć, że WKS z drużynami, z którymi najprawdopodobniej będzie walczył o utrzymanie, przegrywał – kolejno z Puszczą Niepołomice 0:1 (0:0), Lechią Gdańsk 0:1 (0:1) i Radomiakiem. Zdaniem Marcina Dymkowskiego Śląsk już spadł z Ekstraklasy.

– Jak nie zdobędziemy przynajmniej czterech punktów w dwóch ostatnich meczach, to będzie spadek

– takich słów użył Dymkowski na pomeczowej konferencji prasowej po odpadnięciu zielono-biało-czerwonych z Pucharu Polski po boju z Piastem Gliwice.

Kolejnym mankamentem we wrocławskiej drużynie jest brak skuteczności. Dużo o formie napastników mówi klasyfikacja strzelców w zespole wicemistrzów Polski. Najwięcej goli dla WKS-u strzelił Tommaso Guercio oraz Musiolik (po trzy). Ten drugi, fakt jest napastnikiem, ale musimy wymagać dużo więcej od napastnika, niż trzy trafienia w rundzie. Nie oszukujmy się, teraz do wrocławskiej ekipy nie przyjdzie napastnik, który jest gwarantem wielu goli, ponieważ kto chciałby dołączyć do czerwonej latarni.

Jedyny pozytywny punkt zaczepienia, jaki widzę u Wojskowych to pozycja bramkarza. Leszczyński jest mocnym punktem drużyny i przemówiło do mnie, żeby Tomasz Loska dał swoim partnerom pozytywny impuls, o którym wielokrotnie wspominał Michał Hetel. W krajowym pucharze dał sygnał, że jest gotowy, ale w meczu z Radomiakiem mógł się lepiej zachować przy trafieniach Jana Grzesika.

Podsumowując, przed Śląskiem arcytrudne zadanie, które moim zdaniem jest z serii niemożliwego do zrealizowania, szczególnie że we Wrocławiu brakuje liderów i graczy, którzy byli wyróżniającymi się postaciami na tle całej ligi, jak jeszcze niedawno John Yeboah.

[REKLAMA]