Co przyniesie Śląskowi nowy rok? (FELIETON)
31.01.2025 (16:00) | Bartosz Bryś | skomentuj (0)Kibice Śląska Wrocław z pewnością chcieliby zapomnieć o ubiegłych miesiącach w wykonaniu swoich ulubieńców. Czy nowy rok będzie dla Trójkolorowych, którzy przegrali aż 6 z ostatnich 7 spotkań, bardziej udany? Pomóc ma w tym niedawno zatrudniony szkoleniowiec.
Początek roku to tradycyjny czas postanowień. W przypadku działaczy związanych ze Śląskiem cel może być tylko jeden: utrzymać klub w Ekstraklasie. Spadek do I ligi byłby odebrany jako całkowita porażka i wiązałby się z nieopisanymi stratami finansowymi. Jednocześnie oznaczałby jedno – władze trzeciego największego miasta w Polsce, w którym drzemie – wciąż niewykorzystany – ogromny potencjał kibicowski, zupełnie nie potrafią zarządzać własnymi dobrami. Zdegradowanie drużyny, walczącej pół roku wcześniej o tytuł mistrzowski, na ostatnie miejsce w tabeli jest niczym innym niż totalną kompromitacją. Oraz przykładem degrengolady dziejącej się za zamkniętymi biurowymi drzwiami.
Najbliższe miesiące będą kluczowe dla dalszego funkcjonowania Śląska Wrocław. I nie chodzi mi wyłącznie o przyszłość w Ekstraklasie, lecz ogólny byt klubu. Choć w tym momencie mogą pojawić się głosy sprzeciwu, twierdzące, że spadek uzdrowi patologię (guzik prawda, wystarczy spojrzeć na Wisłę Kraków), to ja będę uparcie stał przy swoim stanowisku.
Entuzjastom rodzimych rozgrywek nie trzeba przedstawiać takich zespołów, jak Sandecja Nowy Sącz, GKS Bełchatów, Podbeskidzie Bielsko-Biała czy Zagłębie Sosnowiec. Co wspólnego mają jednak one ze Śląskiem? Ano tyle, że po opuszczeniu najwyższego poziomu rozgrywkowego ich struktury całkowicie się posypały. Nowosądeczanie oraz bełchatowianie toczą boje na trzecioligowych boiskach, a bielszczanie i sosnowiczanie wyraźnie odstają od czołówki drugiej ligi.
Tak, los może nie oszczędzić także wrocławian. Bo choć w kibicowskiej świadomości Śląsk jest klubem na zupełnie innym poziomie, to patrząc obiektywnie, na Oporowskiej znajduje się ogromny plac budowy, którego data zakończenia oraz efekt finalny nie jest nikomu znany.
Jego architekt, przekonujący, że wciąż wierzy w tę drużynę, od dłuższego czasu wydaje się być mocno zagubiony. Pomóc ma nowo pozyskany słoweński kierownik, którego celem jest uporządkowanie rozgardiaszu oraz przeprowadzenie selekcji podopiecznych. Trudno ocenić, czy mu się to uda, bo przez ostatnie miesiące każdy z robotników-piłkarzy pracował na swoją modłę, sprawiając, że nie udało się nawet wylać fundamentów. Teraz ma się wszystko zmienić.
Powiedzmy sobie otwarcie, że przed nowym trenerem niezwykle wymagające zadanie. Jego dotychczasowe osiągnięcia oraz pochlebne recenzje sprawiły, że w serca kibiców powróciła nadzieja. Mimo że życiorys Ante Simundży może robić wrażenie (zwłaszcza na warunki polskiego podwórka), to z hurraoptymizmem wstrzymałbym się do pierwszej wiosennej kolejki. Dopiero po spotkaniu z Piastem Gliwice będziemy mogli po raz pierwszy ocenić, czy utrzymanie jest w ogóle w zasięgu ręki. Kluczowy będzie okres przygotowawczy oraz to, w jaki sposób nowy zawodnicy przyswoją wymagania nowego sztabu szkoleniowego.
Ostatnie „dokonania” zespołu ponownie rozbudziły również dyskusję na temat udziałów samorządu miejskiego w strukturach własnościowych. Choć w klubie ma zostać przeprowadzona kontrola finansowa, to wydaje się, że większość kibiców przestała już liczyć na udaną prywatyzację. Zwłaszcza, że miasto przeznaczy w 2025 roku aż 19 milionów na dalsze funkcjonowanie drużyny (czytaj głównie na transfery w zimowym okienku transferowym). Mimo że celem nadrzędnym jest utrzymanie w Ekstraklasie, nie sposób nie myśleć szerzej. Czy te fundusze zostaną odpowiednio wykorzystanie? A co jeśli Śląsk spadnie do I Ligi? Czy przystąpi do rozgrywek z długami, które będzie trzeba spłacać przez najbliższe lata?
Jeśli Ante Simundży uda się w rundzie wiosennej zdobyć liczbę punktów wystarczającą do zażegnania widma spadku, zapracuje na miano cudotwórcy. Z takim bałaganem organizacyjnym w strukturach klubu oraz krótkowzrocznością działaczy pozostanie na najwyższym poziomie rozgrywkowym można odbierać na początku 2025 roku w kategoriach „mission imposible”. Jeśli się uda, trwające problemy zostaną ponownie przypudrowane. Czy to dobrze? Na to pytanie każdy musi odpowiedzieć już sam, określając własne priorytety.