Śląsk Wrocław 1:3 (1:2) Piast Gliwice. Kompromitacja WKS-u! (RELACJA)

03.02.2025 (20:50) | Adam Mokrzycki | skomentuj (0)

Na inaugurację 2025 roku Śląsk zmierzył się z Piastem Gliwice. Dla czerwonej latarni ligi miało to być nowe otwarcie, wyszło niestety mizernie, bo wrocławianie ponieśli czwartą ligową porażkę z rzędu. 

Jeszcze nie tak dawno oba zespoły rywalizowały we Wrocławiu w ramach 1/8 finału Pucharu Polski. Zwycięsko z tego boju wyszedł Piast, który pomimo grania jednego zawodnika mniej przez około 50 minut awansował do ćwierćfinału pucharowych rozgrywek po serii rzutów karnych. Szczegółowe sprawozdanie z tego spotkania możecie przeczytać TUTAJ.

Trener Ante Simundza nie namieszał przy wyborze wyjściowej jedenastki na swój oficjalny debiut w roli szkoleniowca klubu ze stolicy Dolnego Śląska. Na środku obrony dał szansę Jehorowi Macenko, który przychodził do Wrocławia z rezerw Legii Warszawa jako nominalny stoper. Ukrainiec zastąpił na tej pozycji byłego kapitana Trójkolorowych Aleksa Petkowa, który dalej zmaga się z powikłaniami po urazie doznanym w grudniowym spotkaniu z Lechią Gdańsk, które zakończyło się zwycięstwem gdańszczan 1:0 (1:0). Oprócz tego w pierwszym składzie zadebiutował ściągnięty zimą Hiszpan Marc Llinares. Możecie szerzej przyjrzeć się temu zawodnikami, czytając jego sylwetkę, którą znajdziecie TUTAJ.

Na przeciwnym biegunie Aleksandar Vukovic musiał dokonać jednej błyskawicznej roszady, ponieważ desygnowany do wybiegnięcia na boisko od 1. minuty był Maciej Rosołek, ale ten na przedmeczowej rozgrzewce zgłosił niedyspozycję do występu. W rezultacie zastąpił go Cypryjczyk Andreas Katsantonis. Ponadto ponowny „debiut” w Ekstraklasie zaliczył były piłkarz Górnika Zabrze Erik Jirka.

Pierwszy gwizdek sędziego głównego Daniela Stefańskiego z Bydgoszczy poprzedziła minuta ciszy poświęcona uznanemu piłkarzowi Wojskowych śp. Zygmunta Peterka.

MOCNY POCZĄTEK

Kibice nie zdążyli dobrze się rozgrzać w swoich krzesełkach, a przed wyśmienitą okazją stanął były piłkarz Piastunek Jakub Świerczok. Jednak wicekapitan wrocławian trafił w dobrze ustawionego kapitana Piasta Frantiska Placha, po czym piłka odbiła się jeszcze od atakującego gospodarzy i dopiero wtedy opuściła boisko. WKS powinien wycisnąć o wiele więcej z tej akcji.

Pierwszy odwet ze strony podopiecznych Vukovicia nastąpił w 4. minucie za sprawą wcześniej wspomnianego Jirki, który podjął natychmiastową decyzję uderzeniu z pierwszej piłki, będąc za polem karnym. Słowak jednak nieznacznie się pomylił i jeszcze wtedy fani zgromadzeni na Tarczyński Arena Wrocław mogli odetchnąć z ulgą.

[REKLAMA]

NOWY ROK, STARY ŚLĄSK

Wspomniane uczucie ulgi nie trwało zbyt długo, bo zaledwie 10 minut. Przed upływem pierwszego kwadransa Piast wyszedł z szybkim atakiem, przetransportowując piłkę do aktywnego Jirki, a ten w momencie podania do osaczonego przez defensorów WKS-u Jorge Felixa popisał się nieprzeciętnym przeglądem pola. Będący w polu karnym Hiszpan nie tylko zdążył przyjąć piłkę i przygotować ją sobie do uderzenia, ale również doprowadził do ostatecznego sfinalizowania akcji.

Trzy minuty później czerwona latarnia ligi była bliska wyrównania za sprawą Mateusza Żukowskiego, ale piłkę po strzale ofensywnie usposobionego gracza sparował na rzut rożny dobrze sprawujący się Plach.

Chwilę później gospodarze byli jeszcze bliżej wyrównania. W ofensywną akcję ponownie był zamieszany Żukowski, który wystawił piłkę Świerczokowi, jak na srebrnej tacy, ale były zawodnik Zagłębia Lubin po raz kolejny popisał się nie lada kiksem w zielono-biało-czerwonych barwach i zamiast pewnie skierować futbolówkę do siatki, nawet w nią nie trafił, a miał przed sobą tylko Placha.

[REKLAMA]

Gdyby tego było mało, to piłkarze Śląska, a konkretnie Macenko sami sobie zaczęli sprawiać zagrożenie pod własną bramką. W 25. minucie ta nieprzychylna sztuka udała się właśnie Ukraińcowi, który posłał bardzo mocne podanie do Rafała Leszczyńskiego, które okazało się na tyle niefortunne, że piłka odbiła się o nierówność na murawie i podskoczyła tuż pod nogą bramkarza WKS-u i ostatecznie wpadła do siatki. Ze skuteczną interwencją nie zdążył już Serafin Szota.

SYGNAŁ DO WALKI

Po serii niepowodzeń szczęście wreszcie się uśmiechnęło do sympatyków Trójkolorowych. W 44. minucie Świerczok popisał się chirurgiczną precyzją przy wykończeniu głową dośrodkowania Żukowskiego. Kontaktowa bramka do przerwy wlała nowe nadzieje w zespół Simundzy.

Drugą odsłonę meczu z wysokiego C powinni rozpocząć goście. Były piłkarz wrocławian Michał Chrapek zgrał piłkę głową do Katsantonisa, ale ten trafił tylko w Leszczyńskiego, który uratował swój zespół przed stratą trzeciej bramki.

GWÓŹDŹ DO TRUMNY

Simundza na bieżąco reagował na wydarzenia boiskowe, ale desygnowani przez niego rezerwowi w postaci odpowiednio Tudora Baluty, Arnau Ortiza, Tommaso Guercio i debiutującego Assada Al Hamlawiego nie pomogli swoim partnerom.

Przyjezdni z Gliwic bardzo dobrze zarządzali meczem i pod koniec meczu Katsantonis wreszcie znalazł drogę do bramki Leszczyńskiego po podaniu Felixa. Śmiało można powiedzieć, że Hiszpan dzięki bramce i asyście zasłużył na tytuł MVP spotkania kończącego 19. serię gier Ekstraklasy.

Do końca spotkania wynik nie uległ zmianie i WKS dalej okupuje ostatnią lokatę w tabeli z zawrotną liczbą 10 punktów. Tym samym wrocławianie nie wykorzystali potknięć swoich bezpośrednich rywali w walce o utrzymanie i strata do pierwszego bezpiecznego miejsca wynosi dziewięć oczek, czyli prawie tyle, co Śląsk zdobył przez 19. kolejek.

Teraz przed zespołem Simundzy każde spotkanie będzie określane mianem finału sezonu, bo limit błędów został już wyczerpany w nadwyżce. Najbliższy finał odbędzie się w sobotę 8 lutego o 14:45 w Radomiu z Radomiakiem.


Śląsk Wrocław – Piast Gliwice 1:3 (1:2)

Świerczok 44' – Felix 14', Macenko (sam.) 25', Katsantonis 85'

Śląsk Wrocław: Leszczyński – Ł. Gerstenstein (75' Guercio), Szota, Macenko, Llinares – Pokorny (64' Baluta), Schwarz (K), Żukowski, Samiec-Talar (75' Al Hamlawi), Jasper (64' Ortiz) – Świerczok

Piast Gliwice: Plach (K) – Huk, Nobrega, Munoz, Zedadka (63' Drapiński) – Jirka, Dziczek, Tomasiewicz (78' Kostadinov), Felix – Chrapek (86' Leśniak) – Katsantonis

Żółte kartki: Ł. Gerstenstein 54'

Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz)



[REKLAMA]